Minęło już kilkanaście miesięcy od wejścia w życie nowej podstawy programowej dla liceów i techników, rewolucjonizującej programy nauczania i znacznie zmieniającej kształt siatki godzin. Wymienione zostały podręczniki do wszystkich przedmiotów, aktualizowane były kanony lektur, zmniejszono liczbę godzin przeznaczonych na niektóre przedmioty, wprowadzono na ich miejsce nowe. Czy było warto? Nawet, jeżeli niemożliwe jeszcze jest uzyskanie odpowiedzi na wszystkie pytania, warto pokusić się o próbę podsumowania efektów reformy.
Nowa podstawa programowa weszła w fazę realizacji w szkołach średnich 1 września 2012 roku. Oznacza to, że uczniowie rozpoczynający naukę z nowymi podręcznikami i zmienionymi programami ukończyli właśnie trzeci semestr nauki. W pierwszej klasie zmian było niewiele, poza najważniejszą – uczniowie kończyli cykl kształcenia rozpoczęty w gimnazjum. Co to oznacza? Że programy nauczania m. in. geografii, biologii, fizyki, historii zakładały uzupełnienie i zakończenie procesu nauczania tych przedmiotów rozpoczętego na poprzednim etapie edukacyjnym. Tym samym w nowym, zreformowanym liceum były one realizowane wyłącznie na poziomie podstawowym i kończyły się w klasie pierwszej.
W kolejnych klasach uczniowie realizują nowe programy, oparte przede wszystkim na ścieżkach edukacyjnych. Dzięki temu humaniści nie są zmuszani do dalszej nauki geografii, chemii, fizyki i biologii, uczęszczają na tylko jeden przedmiot – przyrodę. Zaoszczędzone w ten sposób godziny są przeznaczane na przedmioty humanistyczne i dodatkowe (np. artystyczne). Matematycy natomiast realizują w ograniczonym zakresie przedmioty humanistyczne – wiedza o społeczeństwie i historia są zintegrowane w jeden typ zajęć.
Jakie stąd płyną korzyści? Uczniowie szkół średnich intensywnie przygotowują się do matury i dalszego rozwoju na studiach wyższych dzięki zwiększonej liczbie godzin ze swoich ulubionych przedmiotów, natomiast zajęcia mniej dla nich istotne kończą się w pierwszej klasie. Deklaracji swoich preferencji dokonują przy rozpoczęciu nauki w szkole średniej poprzez wybór profilu klasy. Jeżeli licealista jednak uzna, że jego wybór ulega modyfikacji, może dokonać korekty listy przedmiotów rozszerzonych po ukończeniu pierwszej klasy.
To jednak nie wszystko. Dzięki reformie szkoły mogą znacznie rozszerzyć ofertę edukacyjną o przedmioty, których wcześniej w siatce godzin nie było. W drugiej i trzeciej klasie liceum należy realizować od dwóch do czterech przedmiotów rozszerzonych, nie muszą one jednak pochodzić z puli przedmiotów obowiązkowych. Poza rozszerzonym językiem polskim można w klasie humanistycznej prowadzić np. historię sztuki, filozofię, zajęcia plastyczne lub edukację filmową. W klasie matematycznej można wprowadzić program z astronomii, automatyki i robotyki lub ekonomii. Jeżeli do takich przedmiotów nie została stworzona podstawa programowa, nic nie stoi na przeszkodzie, by stworzyć program autorski. Wszystko zależy wyłącznie od kreatywności nauczycieli i elastyczności dyrektorów szkół. Wiele placówek oświatowych podnosi atrakcyjność swojej oferty poprzez kuszenie absolwentów gimnazjów nowymi, interesującymi przedmiotami, co z pewnością należy do pozytywnych skutków wprowadzenia zmian w systemie edukacji.
Istnieją również negatywne aspekty reformy. Najważniejszym jest ilość nowych, drogich podręczników, których zakup był dla rocznika ’96 nieunikniony. Nie dość, że półtora roku temu rodzice uczniów rozpoczynających naukę w zreformowanym liceum wydali majątek na świeżo wydrukowane podręczniki, to dodatkowo co semestr dokupują kolejne ich części. Nauczycielom trudno było ocenić jakość tych podręczników w momencie wejścia zmian w życie, gdyż wydawnictwa publikowały nowe książki na ostatnią chwilę – czemu zresztą trudno się dziwić, wszak czasu na przygotowanie oferty było niewiele. Czy szkoły pozostaną na dłużej przy książkach wybranych w 2012 roku? Jeżeli będą dokonywały zmian, trudno będzie uczniom i ich rodzicom odsprzedać podręczniki młodszym rocznikom.
Kontrowersyjny jest również status nowo wprowadzonych przedmiotów, czyli przyrody oraz historii i społeczeństwa. Zajęcia te przysparzają kłopotu wielu przedmiotowcom, a także dyrektorom szkół. W jaki sposób je realizować? Wybierać ścieżki przedmiotowe i bloki tematyczne, czy wprowadzać sprawdzone już treści z historii, wiedzy o społeczeństwie, biologii, geografii itp., lecz w ograniczonym zakresie? Jak dostosować system oceniania do nowych programów? Pytania te nurtują wielu ambitnych nauczycieli, jednak oferta kierowanych do nich szkoleń i warsztatów metodycznych wciąż jest uboga. W związku z tym potencjał, jaki niesie możliwość wprowadzania interesujących bloków tematycznych (np. proekologicznych lub społecznych), może zostać zmarnowany.
Pytania dotyczące oceny realizowanej właśnie reformy edukacji nie mogą jeszcze doczekać się jednoznacznych odpowiedzi. Szanse na rozwój atrakcyjnej i bogatej oferty edukacyjnej w szkołach średnich są ogromne, lecz jednocześnie polskie szkoły są biedne, a nauczyciele nie zawsze dobrze przygotowani do nowych wyzwań. Wszystko zależy od ambicji dyrektorów i nauczycieli, motywacji ze strony samorządów oraz apetytu na wiedzę wśród samych uczniów – bo przecież oni są w szkole najważniejsi.